Zaniepokoiło mnie zdanie, jakie wypowiedział ognisty smok. Przekazałam je Amonowi, by zabić jego ciekawość, lecz z drugiej strony nie wierzyłam, żeby smoki obróciły się przeciwko nam... Wreszcie jednak dotarliśmy do najlepiej znanych mi terenów na całej wyspie, gdzie dalej poszybowaliśmy w stronę morza. Tam było spore lądowisko oraz moja urocza, ciemna chatka obita kamieniem i drewnem. Smoki wreszcie wylądowały po paru godzinach lotu i mogły na spokojnie odpocząć, ponieważ było to trudno dostępne miejsce dla dwunogów bez skrzydeł, albo chociaż bestii do pomocy. Dodatkowo, miejsca było za mało żeby mógł wylądować tutaj helikopter, a co dopiero samolot, gdzie po jednej stronie osłaniała nas ogromna bordowa skała, a z drugiej strony była otwarta przepaść, prowadząca prosto do zbiornika z lawą oraz wystających z niej ostrych głazów i mniejszych szczytów nieregularnych gór.
Po wprowadzeniu naszych smoków do groty Arbeliala, weszliśmy do mnie do mieszkania, gdzie poleciłam wszystkim wygodnie się rozsiąść na kanapie i przygotowałam dzbanek herbaty. W tle zapodałam jakąś łagodniejszą składankę z mojej półki, na której były tylko jakieś smęty, Linkin Park i pojedyncze rockowe klasyki. Podałam kubki i wypełniłam je bursztynowym naparem, po czym umieściłam na środku stolika cukierniczkę i kilka łyżeczek. Wreszcie sama usiadłam na brzegu kanapy obok Amona i ogrzałam dłonie. Westchnęłam głęboko. Denerwowałam się słowami tamtego smoka. "Smoki staną na waszej drodze i obrócą w piach więzi między wami"... Zamknęłam oczy i oparłam się głową o oparcie.
- Muszę wymyślić jakiś plan na tą chwilę - mruknęłam. - Jednak najlepiej by było, gdyby wszyscy Hodowcy się tu znaleźli, w szczególności Olira, bo przynajmniej na bieżąco razem mogłybyśmy coś ustalić jako przewodniczące. Chyba że wy macie również jakieś pomysły?
<Persia, Amon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz