Spojrzałem na zapatrzoną we mnie Kamaiji i Persię, jakby zobaczyły coś przerażającego.
- Co? - zapytałem. Obie się speszyły i odwróciły wzrok. - Przecież myślę.
Zamyśliłem się. Nigdy nie wierzyłem w legendy, ale próbowałem sobie przypomnieć jakiekolwiek sposoby walki z legend. Matka nie zawsze miała czas na opowiadanie ich przez pijanego ojca. Przez moją pamięć przewijały się obrazy, które jako dziecko wyobrażałem sobie podczas opowieści, aż nagle znalazłem. Znalazłem to, czego szukałem w pamięci. Jednak po chwili za tym obrazem zaczęły pokazywać mi się w umyśle następne obrazy. Te z czasów dzieciństwa, jak on stawał w drzwiach... kompletnie pijany... z metalowym prętem... i brał zamach...
Trzask szklanki wybudził mnie z transu.
- Amon! - zaklęła Kamaiji. - Mówiłam byś uważał i nie wylał zawartości kubka! Psia krew, ty jeszcze go stłukłeś...
- Prze... przepraszam... Nie chciałem, ale mam pomysł - wydukałem.
Musiałem być strasznie blady i wyglądać jak biała ściana, bo obie były przejęte moim widokiem.
- Lepiej powiedz co Ci się najpierw stało - zasugerowała Kamaiji zbierając szkło rękoma.
- Nie ważne. Przeszłość - odpowiedziałem masując oczy. - Jeżeli w moich legendach, które słyszałem, smoki są magicznymi stworzeniami, to czy tu smoki zawierają w sobie jakąś magię, z której potrafią skorzystać?
- T-tak... - spojrzała na mnie Kamaiji lekko zaskoczona.
- Spręż się, do czego zmierzasz? - ponagliła mnie Persia.
- Czy możemy namówić wszystkie smoki i wszystkich Hodowców znających magię do stworzenia wielkiej bariery, która chociaż na jakiś tydzień powstrzyma przypływ kolejnych jednostek agresora? - zapytałem. Nie czekając na odpowiedź kontynuowałem. - Moglibyśmy wtedy z tym, co już teraz jest, pomału się rozprawić, a potem uformować jakiś oddział broniący wyspy z tego co pozostanie przy życiu, bo jak mniemam, nie mamy wyjścia, musimy się bronić tu i najlepiej TERAZ.
<Kamaiji, Persia>
<Kamaiji, Persia>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz