czwartek, 4 sierpnia 2016

RP: Kamaiji do Amona i Persii

Namyśliłam się chwilę.
- Możemy ją zanieść do jakiejś pobliskiej jaskini lub nory, może uda się nam umościć ją gdzieś w zacisznym miejscu pod korzeniami... - Sabbe zaczął pomrukiwać, a z jego pyszczka skapnął jad. Pogłaskałam go, by się trochę uspokoił i nie martwił tak mocno o właścicielkę. - Ciekawa rzecz, że wcześniej nie spotkałeś się z kotołakiem. Dla mnie to w miarę normalne... Oprócz Persii znam jeszcze Olirę, choć Oli jest bardziej energiczną i wesolutką osóbką... Wszyscy są tacy różni.
Cudem trafiliśmy gdzieś do leśnego zacisza umbrasfery niedaleko kamienistej plaży rozciągającej się wzdłuż Czarnych Wód. Tam się skryliśmy pod poskręcanymi korzeniami, które swoiście tworzyły niemal szałasy. Kiedy Amon położył Persię na ziemi i już chciał ją opatrywać, ta ocknęła się jeszcze pół przytomna. Kiedy Sabbe tylko to spostrzegł, cały rozradowany zaczął po niej skakać i wydawać radosne dźwięki. Arbelial był zażenowany, a Kirmathana przyglądała się wszystkiemu z ciekawością i w milczeniu.
- Wszystko w porządku, Pers? - spytałam khajitkę, szturchając ją lekko za ramię. - Jesteś przytomna?

<Amon, Persia?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz