wtorek, 2 sierpnia 2016

Kirmathana - smok Amona

Imię: Kirmathana
Płeć: samiczka
Wiek: pisklę
Właściciel: Amon
Domena: smok cienia
Rasa: mrocznik cienisty
Sfera: niższa
Poziom: 0
Doświadczenie: 55/100
Charakter: Kirmathana jest typem samotniczki, ale nigdy nie stroniła od towarzystwa Hodowcy. Jest mało komunikatywna, chyba że ma nadmiar energii, w takich momentach jest zadziorna i zaczepia wszystko co na drzewo nie ucieka, albo na słońce. Prawie wręcz panicznie nie cierpi słońca, ale zmuszona pod naciskiem Amona jest w stanie wyjść na chwilę, by znów schować się w ciemnościach. Jest bardzo inteligentna, ale często obraca to przeciwko ludziom, zamiast korzystać z tego potencjału w bardziej kreatywny sposób. Jej największą wadą jest to, że strasznie często narzeka, ale pod tym względem dogaduje się z właścicielem. Bardziej martwiący u niej jest czarny lub depresyjny humor. Uwielbia doprowadzać do szału oraz stanów depresyjnych.
Statystyki:
- siła [7]
- zwinność [9 +1]
- szybkość [9]
- witalność [6]
- wytrzymałość [6]
- magia [6]
- odporność magiczna [9]
Ataki:
- zwykłe [ugryzienie, duszenie, cios szponem]
- magiczne [wewnętrzny strach, ciemność]
Artefakty: agilitas

5 komentarzy:

  1. Amon B. Raven:
    Podążając za Kamaiji poczułem jak mi i Kirmathanie zaburczało w brzuchach. Parsknąłem śmiechem.
    - Nie ma jak to wspólny posiłek, ale wybacz nie mam mięsa dla Ciebie... - Wyciągnąłem jakąś rację żywnościową z torby i podzieliłem ją na pół. Było to co najmniej nie dobre, ale jej to nie przeszkadzało, jak konsumowała kawałek po kawałku pieczywo z czymś emitującym wędlinę i sałatę.
    Gdy zjadła oblizała się i nie omieszkała zimnym językiem polizać mnie po uchu. Aż zdrętwiałem.
    - Na zdrowie. - Powiedziałem z uśmiechem. - Chyba bardziej Ci to smakowało, niż mi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Amon B. Raven:
    Kirmathana spojrzała na mnie wymownie i usłyszałem burczenie w jej brzuchu. Parsknąłem śmiechem i wymownie na nią spojrzałem.
    - Jadłaś przed chwilą, a jak będziesz na okrągło jeść to przytyjesz.
    Po tych słowach spojrzała na mnie spod łba i zapiszczała. Westchnąłem z uśmiechem. "Smoki muszą jeść naprawdę dużo" pomyślałem. Wyciągnąłem z torby kawał prowiantu i jej podsunąłem. Jak mały szczeniak zamerdała ogonkiem i zaświeciły się jej oczy, gdy jedzenie zawitało na jej poziomie głowy.
    Odgryzła duży kawałek zostawiając parę kęsów i potrąciła mnie chłodnymi nozdrzami w rękę przenosząc to co miała w pysku na ziemie. Spojrzałem się na nią. Miałem wrażenie, że chciała mi tą resztkę zostawić bym sam coś zjadł. Znów parsknąłem.
    - Skoro nalegasz...
    Usiadłem koło niej i razem skonsumowaliśmy pożywienie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Amon B. Raven:
    Smoczyca przychyliła głowę i spojrzała na mnie prosząco ślepiami. Próbowałem długo znieść ten wzrok drocząc się z nią, ale jak zwykle w końcu uległem.
    - Jak będziesz tyle jadła to będziesz gruba. - Rzuciłem z śmiechem i podałem porcję żywności Kirmathanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Amon B. Raven:
    Usiadłem pod zielonym drzewem i spojrzałem się na jego koronę. Po chwili Kirmathana wspięła mi się na głowę po rękawie zasłaniając mi oczy ogonem. Chwilę się powierciła i zbiegła z powrotem na dół. Spojrzałem na nią i odetchnąłem ze spokojem.
    - Przynajmniej możemy w spokoju zjeść, czyż nie? - Rzuciłem do pisklęcia które podskoczyło parę razy na te słowa. Wypakowałem z pergaminu kawałki mięsa i połowę jej dałem do zjedzenia.
    Nim ugryzłem drugi kawałek poczułem jak smoczyca wdrapuje mi się na dłoń i odgryza spory kawał mojej porcji.
    - Ale z ciebie czort mały. - Zaśmiałem się. - Jedz... ja i tak się najadłem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Amon B. Raven:
    Kirmathana pisnęła cicho gdy mnie wyprzedziła. Zatrzymała się przede mną i stanęła na tylnych łapkach 'prosząc'.
    - Przed chwilą mieliśmy postój Kirmathana. - Rzuciłem do niej, ale nie ustępowała. - Ty znów jesteś głodna, mam rację?
    Ta tylko pokiwała głową i usiadła czekając aż podam jej jedzenie.
    - Jak będziesz gruba to zrobię Ci taką dietę, że przez rok nie zobaczysz mięsa. - Obiecałem z delikatną groźbą w głosie. Podałem jej do pyska spory kawałek mięsa dzika i przeczekałem aż zje.
    Długo to nie trwało, więc kontynuowaliśmy podróż w nieznane.

    OdpowiedzUsuń