wtorek, 2 sierpnia 2016

RP: Amon do Kamaiji

Przez chwilę chciałem odetchnąć z ulgą, że na chwilę obecną jest spokój, ale faktycznie coś w torbie się ruszało.
- Ta... wszystko w porządku - odpowiedziałem grzebiąc w torbie. Po chwili wygrzebałem pękające jajo i wychodzącą z niego czarną jak noc, dymiącą łapkę. Omal nie zemdlałem. Nie byłem w tej chwili na to przygotowany.
Spojrzałem na Kamaiji. Nie byłem w stanie stwierdzić, czy jest szczęśliwa, że właśnie zostaję w osadzie z młodym smokiem, czy bardziej by się cieszyła jakbym zniknął wraz z wojskami. Odetchnąłem głęboko i delikatnie pomogłem rozchylać skorupę, by pomóc nowemu życiu wyjść.
Nim smok się wykluł i rozbił całą skorupę jaja, już mi wpełzł pod rękaw za marynarkę. "Ja pierdolę... świetnie!" zakląłem w myślach.
Podszedłem bliżej Kamaiji.
- Weź pomóż mi tego smoka wyciągnąć spod płaszcza, zanim przypadkiem zrobię temu krzywdę!
"Co smoki jedzą w sumie?" - pomyślałem patrząc, jak oba konsumują mięso od Kamaiji. - "Czy małe smoki też tak jedzą?"


<Kamaiji?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz