Imię: Sabbe
Płeć: samiec
Wiek: pisklę
Właściciel: Persia
Domena: smok śmierci
Rasa: smok kostuszy
Sfera: niższa
Poziom: 0
Doświadczenie: 15/100
Charakter: Smoki kostuszy w głównej mierze uchodzą za bardzo poważne zwierzęta. Uwielbiaję gnębić innych, starając się przy tym oczywiście nie tylko zniszczyć ich psychicznie co fizycznie. Sabbe tuż po wykluciu powitał świat silnym, mrocznie śmiejącym się rykiem. Miejsce gdzie opuścił skorupkę jaja przepełniło się nagle lekką mgłą, a ptaki ćwierkające w pobliżu zaczęły padać martwe i zimne. Persia ukryła pod sznurowaną bluzką sztylet wrazie gdyby musiała działać... Jednak wzrok zarówno smoka jak i jej spotkał się przez przypadek. Wtedy wytworzyła się między nimi silna więź.
Sabbe jest typowym smokien śmierci. Nie odżywia się padliną lecz sam zabija zdobycz i bawi się jej zwłokami pozorując czar nekromancji. Wykazuje się, tak jak swoja pani, dużą wiedzą na temat roślin i składników potrzebnych do realizacji alchemicznych mikstur i proszków. Sabbe jest agresywny w stosunku do innych Hodowców, dobrze natomiast dogaduje się z innymi smokami, które niekoniecznie go tolerują ze względu na jego siłę i dosyć brutalne i mroczne sposoby zabawy. Bardzo lubi bawić się kryształami zbieranymi przez Persię (swoje składniki zostawia ona przy legowisku smoka, do którego przez jego zachowanie, nie waży zbliżyć się żadna żywa dusza) i ozdabiać nimi części zjedzonych przez siebie zwierząt. Jego ulubioną czynnością jest gonitwa za wszelkimi żywymi stworzeniami i straszenie ich. Czuje lęk widząc czerwone mrówki bądź biedronki. Im bardziej staje się jednak starszy jego temperament gaśnie i staje się inteligentniejszy i bardziej błyskotliwy. Persia dużo na niego krzyczy i narzeka, co w głębi czarnego serca smoka przejawia się na jego rozczarowanie. Bardzo chciałby być przez nią... kochany ale także szanowany. Kiedy Sabbe się złości głośno warczy i ryczy, a z jego gardzieli wydobywa się trucizna.
Statystyki:
- siła [9]
- zwinność [5]
- szybkość [5]
- witalność [10+1 ]
- wytrzymałość [10]
- magia [7]
- odporność magiczna [5]
Ataki:
- zwykłe [ugryzienie, zatrucie]
- magiczne [oddech śmierci]
Artefakty: incididunt
- siła [9]
- zwinność [5]
- szybkość [5]
- witalność [10
- wytrzymałość [10]
- magia [7]
- odporność magiczna [5]
Ataki:
- zwykłe [ugryzienie, zatrucie]
- magiczne [oddech śmierci]
Artefakty: incididunt
Persia: Zielone pazury pisklaka obracały w łapie nieoszlifowany, spory kawał kamienia księżycowego. Pod moją nieobecność młody smok zainteresowany błyskiem wydobywającym się z prowizorycznej torby ze starej czerwonej spódnicy, postanowił pobawić się nieco składnikami alchemicznymi. Obserwowałam smoka dłuższą chwilę po czym - sprawdzając czy w pobliżu nie ma jakiegoś Hodowcy - postanowiłam go odwiedzić.
OdpowiedzUsuń- Persia wie, że chcesz zdobyć miksturę śmierci. Kiedy dorzucę co kilka kropel do jedzenia, nawet nie będziesz wiedział kiedy.
Pisklę upuściło kamień na ziemię i od razu najeżyło się ze strachu. Widząc jednak, że to tylko ja pomachało ogonem. Wbrew pozorom bardzo spodobał mu się mój pomysł. Sabbe mimo iż był ledwie pisklakiem sięgał mi powyżej kolan, a stojąc do początku żeber.
- Persia ci coś przyniosła - uśmiechnęłam się i wyciągnęłam spod bluzki dwa małe flakoniki.- Zwinęła to z magazynu.
Jak wielka i mroczna radość zapanowała na paszczy niemowy kiedy poczuł, że buteleczki wypełnione są olejkami potrzebnymi do balsamowania ciała. Uklękłam odrywając korek, a smok wpadł mi niemal w objęcia wesoło ruszając tylną częścią ciała. Z jego gardzieli wydobył się odgłos przypominający pomruk połączony z próbą powiedzenia czegoś. Nie doszukałam się jednak w tym ani krzty wyrazu ze smoczej mowy. Odwróciłam się jeszcze raz sprawdzając czy nikt na nas nie patrzy i podzieliłam się ledwie żywą kuropatwą z moim towarzyszem.
Persia: Jak zwykle wielce zajęta swoją alchemią, postanowiłam wziąć znudzonego smoka do swojej małej chatki. Radość Sabbe nie znała granic kiedy wkroczył do domku pełnego różnorakoich sprzętów i składników potrzebnych do tworzenia mikstur i proszków o różnym działaniu. Nie obyło się też bez jakiejś małej tragedii - smok wchodząc na wysoką półkę wylał na siebie tęczowy atrament i mienił się w wesołych kolorach. Brokat dostał się też do gardła gada i smok zionął małym, święcącym, zielonym ogniem. Nawet nieskazitelnie białe mydło w niczym tu nie pomogło. Sabbe ze smutku i złości zamęczył na śmierć królika, którego wygrzebał z norki pod sąsiednim drzewem i ochoczo go zjadł. Szybko także zasnął na łóżku zapominając o tym co mu się przytrafiło.
OdpowiedzUsuńPersia: Ucieczka z miejsca mojego zamieszkania na wyspie sprawiła, że kompletnie zapomniałam o podstawowych obowiązkach względem Sabbe. Na szczęście maluch rósł jak na drożdżach i powoli (niestety bardzo powoli) dojrzewał emocjonalnie. Chcąc jakkolwiek go przeprosić podarowałam mu jeden z moich rubinów o wspaniałej czerwonej barwie. Z lekkim żalem wpatrywałam się w smoka, który szybko rozpuścił kamień szlachetny używając własnej śliny i z czarnej, glutowatej resztki uformował niewielkie, popękane serduszko.
OdpowiedzUsuń- Mrok w twoim sercu jest tak samo znikomy jak i moja niechęć do smoków - odrzekłam ludzko i uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
Sabbe podarował mi kryształ zajadając się ówcześnie jagodami rosnącymi na pobliskim krzaczku.
Sabbe został nakarmiony przez Olire
OdpowiedzUsuńSabbe został nakarmiony przez Olire
OdpowiedzUsuń