- To co, lecimy do mnie? - powiedziałam z uśmiechem, a ona przytaknęła. Wsiadłyśmy na grzbiety naszych smoków i poleciałyśmy. Po kilku godzinach naprawdę szybkiego lotu zobaczyłam w dole mój cukrowy domek i mały ogródek z kwiatami mondiris oraz tęczowymi jagodami. Wylądowałyśmy tuż przed chatką i zeskoczyłyśmy ze smoków.
- Zapraszam do środka - powiedziałam otwierając drzwi. Wewnątrz było słodko i pastelowo. Patrząc po minie Kamaiji było widać, że zaraz zwymiotuje z przesłodzenia. Usiadłyśmy przy małym stoliku w kolorze miętówek i zajadałyśmy ciastka posypane brązowym cukrem oraz piłyśmy herbatę o smaku ciasta z malinami. Pod wieczór poszłyśmy po browar, a później poszłyśmy spać. Smoki coś znowu rozrabiały więc średnio nam się spało, ale no cóż poradzić. Następnego dnia...
<Kamaiji?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz